Pętla

Pętla
Loading the player ...
Polska
1957
Data premiery: 1958-01-20
Reżyseria: Wojciech Jerzy Has
opis filmu
O filmie

Kuba jest alkoholikiem. Pewnego dnia ma udać się z narzeczoną Krystyną do lekarza, by pomógł mu w walce z nałogiem. Samotne oczekiwanie i telefony od znajomych irytują Kubę. Postanawia wyjść z domu. Włóczy się po ulicach, spotyka swoją dawną miłość, wdaje się w uliczną burdę. Trafia do baru Pod Orłem, gdzie w towarzystwie saksofonisty, nałogowego alkoholika, wypija za dużo wódki. Wizytę u lekarza trzeba przełożyć na następny dzień. Rano Kuba znowu sięga po wódkę. Tym samym zdaje sobie sprawę, że nigdy nie uda mu się rzucić nałogu.

Scenografia: Roman Wołyniec
Montaż: Zofia Dwornik
Kierownik produkcji: Tadeusz Karwański
Język: pl
Obsada
Gustaw Holoubek (Kuba), Aleksandra Śląska (Krystyna), Teresa Szmigielówna (dawna miłość Kuby), Tadeusz Fijewski (Władek, dawny saksofonista), Stanisław Milski (Rybicki, alkoholik w komisariacie), Emil Karewicz (Gienek, kelner w barze Pod Orłem), Władysław Dewoyno (Władek, monter), Tadeusz Gwiazdowski (dozorca), Marian Jastrzębski (krawiec, sąsiad Kuby), Juliusz Grabowski (kelner w barze Pod Orłem), Roman Kłosowski (Janek, młodszy monter), Ignacy Machowski (sierżant na posterunku), Helena Makowska (barmanka w barze Pod Orłem), Igor Przegrodzki (kolega Kuby), Zygmunt Zintel (Poldek, akordeonista w barze Pod Orłem), Zdzisław Nowicki (milicjant), Roman Mikuła (Świdracz), Alina Zadrzyńska (kobieta ze sznurami), Barbara Wronowska (kobieta z warzywami), Jerzy Fornal (mężczyzna), Teresa Wierzbowska (dziewczyna z kwiatami), Włodzimierz Wilkosz (partner dziewczyny z kwiatami), Bogdan Śmigielski (człowiek z mirtem), Aleksander Olędzki (dorożkarz)
zwiń zakładkę
treść

Kamera filmuje przez okno duży, uliczny zegar przed sklepem jubilera. Kuba, który stoi w oknie na trzecim piętrze, liczy uderzenia. Osiem. Jest ósma. Kuba jest ubrany w garnitur, lecz nie ma zamiaru wychodzić. Ubiór ma raczej trzymać go w ryzach. Ktoś puka do drzwi. Kuba przez chwilę jest zaniepokojony, ale wie przecież, że o tej porze przychodzi do niego Krystyna. Pyta jeszcze na wszelki wypadek, czy to ona i otwiera. Krystyna, piękna i zadbana kobieta, wita się czule z Kubą. Zaczynają rozmawiać. Kilka dni temu postanowili zwolnić kobietę, która sprzątała u Kuby. Zginęły jakieś kosztowności i Kuba przekonuje Krystynę, że ukradła je właśnie ta sprzątaczka. Drżą mu ręce, jest roztrzęsiony. Zaczyna pytać Krystynę, jak to teraz będzie. Kobieta tłumaczy mu, że po pracy, o godzinie 18 przyjedzie do niego, zabierze go do kliniki, gdzie dostaną specjalne tabletki i Kuba zacznie się leczyć. Wyjadą z tego miasta. Zamieszkają gdzie indziej i będą mogli być już tylko razem. Kuba słucha tych słów z zapartym tchem. Przerażeniem napawa go jednak te dziesięć samotnych godzin, które będzie musiał spędzić do powrotu Krystyny. Kobieta błaga go, żeby nie wychodził z domu, żeby nie zrobił żadnej z tych rzeczy, które przyjdą mu do głowy. Wychodzi do pracy. Za chwilę przychodzi do Kuby sąsiad, krawiec, który pocerował mu płaszcz. Krawiec nie omieszkuje wspomnieć, że widział, jak poprzedniego dnia Kuba wracał do domu kompletnie pijany. Kuba spuszcza wzrok. Mówi sąsiadowi, że dziś dostanie tabletki i dzięki nim będzie mógł przestać pić. Spróbuje zacząć wszystko od nowa. Krawiec jest sceptyczny, na pytający wzrok Kuby, odpowiada, że jednym się udaje a drugim nie. Kuba przeprasza, ale nie ma czym zapłacić za reperację płaszcza. Okazuje się jednak, że Krystyna zapłaciła już za usługę poprzedniego dnia. Po wyjściu krawca Kuba próbuje się czymś zająć. Przez chwilę obserwuje przez okno, co dzieje się na ulicy. Dozorca czyści wielki zegar, rozmawia z jubilerem, który ma sklep naprzeciwko. Jakaś dziewczyna skacze na skakance. W mieszkaniu Kuby dzwoni telefon. To znajomy, który wczoraj niestety także widział pijanego Kubę. Kuba opowiada o kuracji, którą ma podjąć. Wierzy, że jeśli przez rok nie będzie pić, to potem nie będzie już czuć pragnienia, a ludzie zapomną, że był pijakiem. Znajomy przyjmuje te rewelacje z niedowierzaniem i delikatną drwiną. Życzy Kubie powodzenia. Kuba znów stara się znaleźć jakieś zajęcie. Wygrzebuje z gratów zakurzoną ramę z jakimś malowidłem. Szyba od obrazka jest stłuczona. Kuba wyjmuje skorupy, szuka drugiej szyby – chce ją przyciąć i wstawić w ramę. Kolejny raz dzwoni telefon. To znów jakiś znajomy, który już wie, że Kuba chce przestać pić – informacja rozeszła się lotem błyskawicy. Kuba nieco zniecierpliwiony odpowiada na wszystkie pytania. Po skończonej rozmowie chce wyrwać z gniazdka kabel telefonu. Nie ma jednak siły. Rezygnuje. Za chwilę – ku przerażeniu Kuby – telefon znowu dzwoni. Kuba podnosi słuchawkę, lecz momentalnie ją odkłada. Ktoś jest jednak nieustępliwy i próbuje drugi raz. Kuba nie może tego znieść. Zakłada płaszcz, kapelusz i wychodzi z mieszkania, mimo iż Krystyna prosiła go, aby tego nie robił. Na schodach spotyka kobietę, która jeszcze do niedawna u niego sprzątała. Teraz przyszła oddać pieniądze za kosztowności, które zginęły. Zapewnia jednak, że nie ukradła tych rzeczy. Zapożyczyła się u znajomych, ale i tak nie udało jej się uzbierać całej sumy. Kuba nie może jej słuchać – chce być w końcu sam. Bierze od kobiety pieniądze, każe jej już iść i więcej nie przychodzić. Przed budynkiem zaczepia go dozorca czyszczący zegar. Też sobie wczoraj popił i chce wszystko opowiedzieć Kubie. Proponuje nawet, żeby skoczyli do jego szwagra na flaszkę. Kuba ostatkiem sił wymiguje się, tłumaczy, że ma pilne sprawy na mieście. Zaczyna padać deszcz, kapelusz Kuby nabiera wody, która co chwilę wylewa się mu na twarz. Kuba nie zauważa dwóch monterów i potyka się o ich nogi. Jeden z nich komentuje, że Kuba już od rana jest zaprawiony. Kuba dostrzega na ulicy kolejnego znajomego. Zawraca, żeby się z nim nie spotkać, ale kobieta z wózkiem tarasuje mu drogę. Kuba postanawia więc skorzystać z usług pucybuta – staje tyłem, tak, żeby znajomy go nie dostrzegł. Nie udaje się. Tamten dostrzega Kubę i zaczyna się rozmowa. I ten znajomy już oczywiście wie, że Kuba będzie próbował przestać pić. Zaczyna żartować, że obaj się zestarzeli, bo kiedyś to się piło. Sypie anegdotami ze wspólnych imprez, na których Kuba tracił nad sobą kontrolę i urządzał awantury. Kuba zaczyna krzyczeć, żeby przestał. Tamten nie rozumie, o co chodzi. Odchodzi, nieco urażony, na przystanek autobusowy i zapowiada, że wieczorem wpadnie jeszcze do Kuby, to sobie pogadają. Składa parasol. Kuba odchodzi od pucybuta. Zaczyna iść bez celu. Za chwilę słychać krzyk ludzi – okazuje się, że autobus wjechał w furgon. Ci, którzy stali na stopniach i trzymali się tylko poręczy, powypadali na jezdnię. Są ranni. Kuba widzi pod kołami jakieś ciało, a obok połamany parasol… Odchodzi. Kuba bardzo chce przestać pić. Chce wyjechać, zacząć nowe życie. Muszę wytrzymać jeszcze kilka godzin – mówi do siebie. Wchodzi do kawiarni i zamawia kawę. Młoda kelnerka próbuje go zagadać. Rozmowa schodzi jednak na temat różnych tabliczek wiszących w kawiarni. Niektóre z nich przestrzegają przed skutkami częstego picia alkoholu. Kuba każe się kelnerce wynosić. Siada tyłem do baru. Słucha refrenisty, który ćwiczy w sali obok przed wieczornym występem. Do kawiarni wchodzi kobieta. Uśmiecha się do Kuby, rozpoznaje go. Kuba także się uśmiecha – to jego dawna miłość. Nie widzieli się od siedmiu lat – wtedy Kuba jeszcze nie był alkoholikiem. Rozmowa z tą kobietą jest dla niego czymś bardzo przyjemnym – nie musi bowiem mówić o swoim nałogu. Kobieta jest bardzo miła dla Kuby. Przyznaje szczerze, że nie jest szczęśliwa. Nie może porozumieć się z mężem, który pije. Kuba uśmiecha się pod nosem, dopowiada, że pewnie mąż wielokrotnie obiecywał poprawę i nic z tego nie wychodziło. Kobieta przytakuje, ale dodaje także, że Kuba przecież nic tak naprawdę nie może o tym wiedzieć, bo sam nie doświadczył tego nałogu. Spotkanie z Kubą wzruszyło kobietę, sprawiło, że wróciła myślami do czasu, gdy była szczęśliwa. Wyznaje mu, że go kochała. Kuba jest zaskoczony, pyta, dlaczego mu tego wówczas nie powiedziała. Widać wyraźnie, że tamten zawód miłosny diametralnie zmienił jego życie, że może mieć związek z jego alkoholizmem. W tym momencie rozmowa staje się dla Kuby zbyt bolesna. Krzyczy, że nie chce mieć żadnych wspomnień. Wychodzi z kawiarni. Idąc ulicą, zaczepia niechcący ramieniem jakiegoś mężczyznę – jest to jeden z monterów, na których natknął się już rano. Kolejne spotkanie z „pijakiem” wyprowadza monterów z równowagi. Młodszy z nich nazywa Kubę łachudrą, który pije, podczas gdy on pracuje po 15 godzin na dobę. Chce uderzyć Kubę, ale Kuba jest szybszy. Uderza tamtego w twarz. W tym momencie zjawia się patrol milicji. Zabiera monterów i Kubę na komisariat. Sierżant, który ich przyjmuje jest wyjątkowo cięty na pijaków. Walczył w partyzantce, wierzył, że po wojnie ludzie będą umieli żyć lepiej, inaczej. Codzienne użeranie się z pijakami jest dla niego życiowym dramatem. Chce zamknąć Kubę i monterów, ale w tym momencie zjawia się w drzwiach milicjant z innym pijakiem – Rybickim – który jest stałym gościem komisariatu. Sierżant każe Rybickiemu oddać pasek i krawat. Prowadzi go do celi. Tam Rybicki ma atak delirium. Jego krzyk roznosi się po całym komisariacie. Wszyscy są wstrząśnięci. Kuba uświadamia sobie, że zobaczył w Rybickim siebie za jakiś czas… Sierżant łagodnieje. Każe się wynosić Kubie i monterom. Trzej mężczyźni godzą się przed komisariatem. Kuba szybko odchodzi. Jest na skraju nerwowego wyczerpania. Pyta jakiegoś bawiącego się na ulicy chłopaka, gdzie jest najbliższa knajpa. Idzie we wskazanym kierunku. Wchodzi, zamawia kieliszek wódki, potem drugi i jeszcze następny. Pije dużymi łykami. Na jego twarzy pojawia się wyraz ulgi. Zza jego pleców wyłania się chuderlawy, starszy od niego mężczyzna, który z podziwem odnosi się do dawki i tempa, w jakim Kuba wypił wódkę. Też chciałby się napić, ale nie ma pieniędzy. Kuba zaprasza go. Kolejne kolejki piją razem, tamten zaczyna snuć opowieść. Kuba nie za bardzo go słucha. Tamten jednak mówi. Był kiedyś saksofonistą, najlepszym w tym mieście. Ale zaczął pić. Opowiada o bezsennych nocach i o porankach, które nie przynoszą żadnej nadziei. Piją kolejne, duże dawki alkoholu. Ruch w knajpie staje się coraz większy, zaczyna się wieczór. Dostawcy przywożą beczki z piwem, kelnerzy krzątają się między stolikami. Kuba zamawia następną kolejkę, a saksofonista snuje swoją opowieść. Jego stadium alkoholizmu jest dużo bardziej zaawansowane niż Kuby. W pewnym momencie saksofonista mówi Kubie, jak już niedługo będą wyglądać jego dni. Kuba boi się tego słuchać. Uderza saksofonistę, a także kelnera, których chciał ich rozdzielić. Rzucają się na nich inni kelnerzy. Wyrzucają Kubę z knajpy. Na zewnątrz zabierają mu jeszcze zegarek. Leżącego w rynsztoku Kubę znajduje Kostek, szwagier dozorcy domu, w którym mieszka Kuba. Odwozi go do mieszkania. Przychodzi Krystyna, każe Kubie położyć się spać. Przewidywała, że ten nie wytrzyma tych kilku godzin bez alkoholu. Wychodzi, obiecuje, że wróci rano i pójdą do kliniki. Kuba nie widzi dla siebie już żadnej nadziei. Nie wierzy, że jeszcze kiedykolwiek będzie mógł kochać, pracować, żyć. Przeraża go dzwonek telefonu, który nagle rozlega się w ciszy. Kuba znajduje sznur, popełnia samobójstwo. (PŚ)

zwiń zakładkę
komentarz

Wojciech Jerzy Has długo musiał czekać na możliwość zrealizowania swojego pierwszego pełnometrażowego filmu fabularnego. W czasach stalinizmu pracował w Wytwórni Filmów Oświatowych, gdzie realizował nie tylko filmy oświatowe, ale także filmy reklamowe i dla dzieci. Dopiero na fali zbliżającej się odwilży został zaangażowany do powstałego niedawno Zespołu „Syrena” Jerzego Zarzyckiego. Zaproponowano mu tam realizację filmu „Ziemia” na podstawie scenariusza Danuty Ścibor-Rylskiej. Projekt zyskał akceptację komisji scenariuszowej, Has przeprowadził nawet zdjęcia próbne, ale Zarzycki odebrał mu „Ziemię”, ponieważ sam chciał nakręcić ten film. Has na znak protestu odszedł z jego studia. Wówczas do Hasa zgłosił się Ludwik Starski z propozycją adaptacji „Pętli”. Has już w pierwszych wywiadach na temat ekranizacji opowiadania Hłaski zaznaczał, że nie zależy mu na nakręceniu studium choroby alkoholowej. Alkoholizm potraktował jako pretekst, by na jego tle pokazać autentyczny dramat, jakim jest powolny upadek człowieka, któremu pozostaje jeszcze tylko resztka nadziei, ale za chwilę i ją traci. Bohater „Pętli” czuje się samotny, ale jest to samotność wynikająca z jego wyobcowania – jego otoczenie, znajomi nie pozostawiają go przecież samemu sobie. Tyle że ich zabiegi, by pomóc Kubie, nie są autentyczne, jest w nich zawarta swoista chęć przyjrzenia się człowiekowi, który znalazł się w gorszej od nich sytuacji. Kuba to wyczuwa, nie godzi się na to, i to właśnie pogłębia jego poczucie wyobcowania. Alkoholizm został niejako wpisany w to wyobcowanie. Jest jego skutkiem. Z epizodu w kawiarni możemy się domyślać, że Kuba przeżył kiedyś zawód miłosny. Wcześniej wprawdzie lubił się napić, ale dopiero po tym wydarzeniu jego picie urosło do rangi sposobu na przeżycie kolejnego dnia. Teraz Kuba nie widzi już sensu, by dalej żyć, jeśli tak ma wyglądać jego życie. Ale choć chciałby – nie potrafi tego zmienić. Prawdziwe życie, z jego radościami, codzienną pracą, odpoczynkiem, rozmowami z bliskimi osobami toczy się gdzieś obok, jest praktycznie poza zasięgiem Kuby. Jedyną iskierką nadziei jest dla Kuby Krystyna, która chce się nim zaopiekować, zabrać go do innego miasta. Lecz Kuba wie już w pewnym momencie, że po prostu nie ma w sobie wystarczającej siły na podobną zmianę. Has miał konkretną – ściśle współgrającą ze stanem wewnętrznym bohatera – wizję scenografii, którą stworzył Roman Wołyniec. Miasto po którym porusza się Kuba, zostało odrealnione, podniesione do rangi swoistego wyraziciela klęski Kuby. W mieście tym cały czas pada deszcz, podwórka są brudne, ciemne, ludzie poruszają się po ulicach pośpieszne, jakby ukradkiem. Nie ma między nimi żadnej próby nawiązania kontaktu, przeciwnie – wyraźnie się od siebie izolują. Krytycy odczytali ten chwyt jako nieumiejętne odejście od realizmu, które zaciera tragiczną wymowę utworu. W „Pętli” widziano początkowo bowiem przede wszystkim utwór interwencyjny, komentujący problem alkoholizmu w Polsce A.D. 1958. Gdyby więc – myśląc kategoriami ówcześnie oceniających film – tło pozostało realne, film miałby większą siłę oddziaływania. Jedynie Konrad Eberhardt zauważył, że Has stworzył po prostu odrębną, poetycką rzeczywistość, nie będącą prostą kopią życia. (PŚ)

zwiń zakładkę
głosy prasy

„Film Hłaski i Hasa »Pętla« pojawia się w samą porę. Chyba po raz pierwszy film fabularny odpowiedział na »zamówienie społeczne« tak błyskawicznie, a nawet je uprzedził. Zanim jeszcze zaczną w Polsce skutecznie działać wszelkie ustawy antyalkoholowe, zanim rozwinie się jakaś sensowna akcja społeczna, może »Pętla« skłoni niejednego widza do refleksji, może… […] Widz otrzymał polską wersję znakomitego filmu amerykańskiego »Stracony weekend«, który przed dziesięciu laty zdążyła u nas obejrzeć zaledwie garstka widzów […]. Kto oglądał »Stracony weekend«, temu bardzo trudno oprzeć się porównaniu go z »Pętlą« – tyle tu wspólnych momentów w koncepcji, dramaturgii, sytuacjach, nawet w zdjęciach. Tylko nasz film nie ma happy endu. Spróbujmy jednak nie porównywać, zwłaszcza, że taka przymiarka wypada dla naszego filmu bardzo niekorzystnie. […] Gdzieś w połowie filmu akcja […] ulega zahamowaniu, autorzy już nie dbają o »dzianie się«, lecz prawie wyłącznie stawiają na atmosferę i psychologizowanie. Widocznie wychodzą z założenia, że skoro los Kuby po scenie w komisariacie i po pierwszej stopce wódki jest już właściwie przesądzony, nie pozostaje nic innego, jak tylko podbudować nastrój i chandrę bohatera tasiemcowymi dialogami i monologami pijackimi. Ale okazuje się, że nasi pijacy, nawet widziani oczami Hłaski, nie mają zbyt wiele ciekawego do powiedzenia, ględzą, są żałośni - i tyle. Więc już tylko czekamy, żeby Kuba się powiesił. Autorzy nie chcą widocznie przerywać tego oczekiwania żadnym nowym konfliktem, bo nawet gdy pojawia się dziewczyna Kuby, to dość obojętnie przygotowuje mu kawę i zaraz znów zostawia go samego. Zaczynamy mieć wątpliwości, czy go jeszcze kocha i czy jego los ją obchodzi. Widocznie chodzi tu o to, żeby pokazać, jak bardzo samotny jest Kuba, i przekonać nas, że naprawdę nie ma dlań ratunku. Więc jeszcze jeden telefon z miasta dobija Kubę, po czym bohater wygłasza pożegnalny monolog. Tu »psychologizowanie« doprowadzono do absurdu. Jest naiwne, umowne i niefilmowe. […] Kubę gra Gustaw Holoubek. Jest to niewątpliwie utalentowany aktor, ale jako Kuba został nazbyt upozowany, jest pijakiem pomnikowym, nawet wówczas, gdy leży w rynsztoku. Gra bardzo »programowo«, nie wdając się w detale i niuanse uczuciowych reakcji swego bohatera. Nie wiem, czy to z winy charakteryzacji czy oświetlenia Aleksandra Śląska wyglądała jako partnerka Kuby wyjątkowo brzydko. W pijackich monologach popisują się Fijewski i Milski”.

zwiń zakładkę
plakaty i fotosy
zwiń zakładkę
zwiń zakładkę