Mistrzowie szybkich wytopów

Mistrzowie szybkich wytopów

W czasach realizacji planu sześcioletniego, zakładającego przeobrażenie Polski w szybkim tempie z kraju kultury rolnej w państwo oparte na gospodarce przemysłowej, mówiło się, że „górnicy wyprzedzają swój czas”. Zaszczytne miano wynikało z przedterminowego wykonywania w kopalniach zadań wytyczanych przez centralnych planistów. Szybko okazało się, że przedstawiciele innych zawodów, np. hutnicy, nie mogą być gorsi. Rozpoczęła się wzajemna rywalizacja, mocno popierana przez sterników socjalistycznego porządku.

 

By osiągnąć cele wytyczone przez plan gospodarczy, zakładający wzmożoną industrializację kraju w latach 1950-1955, a zwłaszcza rozwój przemysłu ciężkiego i metalowego, Polska Kronika Filmowa wiele miejsca poświęcała zagadnieniom produkcyjnym. Już w roku 1947 przedstawiała dyrektora Huty Kościuszko w Chorzowie jako wzorowy przykład „ludzi naszych czasów” (PKF 4/47); w tym samym roku odnotowała wyjazd dzieci pracowników tej samej huty na kolonie letnie (PKF 29/47). Przede wszystkim jednak podkreślała odradzanie się hutnictwa w różnych regionach kraju. W kronice PKF 5/47 informowano o dokonaniach hutników z Poręby na Śląsku: „Trzyletni plan gospodarczy przewiduje, że produkcja surówki wyniesie w roku 1947 800 000 ton. W roku 1948 – 1 200 000, w roku 1949 – 1 300 000. W ten sposób staniemy się państwem o potężnym przemyśle hutniczym” – wyjaśniał lektor. Zapewne nikt z widzów kroniki nie był w stanie zaprzeczyć tym optymistycznym prognozom.

 

Założenia planu miały dla komunistów znaczenie kluczowe – kraj należało nie tylko podnieść z ruin, ale i wprowadzić na drogę przemysłowego rozwoju. Przemysł lekki, mający wpływ na komfort życia obywateli, odsunięto na dalszy plan. Najważniejszy wydawał się przemysł metalurgiczny, zapewniający surowce na cele zbrojeniowe związane ze zbliżającą się erą konfrontacji politycznej z Zachodem oraz na pozyskiwanie surowców energetycznych.

W tym celu należało – przy pomocy środków masowego przekazu – wychować i zmobilizować społeczeństwo. Nic dziwnego, że w roku 1948 szef PKF-u Jerzy Bossak twierdził na jednej z narad w partyjnym gremium: „Tygodnik [filmowy] musi jak najaktywniej pomóc państwu w spełnianiu aktualnych zadań, […] ma być źródłem opartego na faktach optymizmu życiowego”. Dla nowej władzy istotne było, by skupić uwagę społeczeństwa na kluczowych inwestycjach, w tym na hutnictwie. Wysoko postawiony w strukturach Polskiej Partii Robotniczej Jerzy Borejsza sugerował nawet, by plan sześcioletni pokazać ludności „w jednym filmie uderzeniowym”, w którym powinny się znaleźć informacje „z huty pod Gliwicami, wokół której ma powstać miasto wielkości Częstochowy”. Chociaż do realizacji „uderzeniowego” filmu nie doszło, w kronice pojawiła się relacja w cyklu „Obiektywem po Polsce” prezentująca pracę Huty Łabędy, położonej właśnie w granicach Gliwic (PKF 28/48).

 

Intensywna praca robotników zatrudnionych w nowo powstających kombinatach pozwalała sternikom propagandy na publikowanie entuzjastycznych meldunków produkcyjnych. Szczególnie sugestywne bywały relacje o wezwaniach podejmowanych w cieniu wielkich pieców. „Załoga Huty Pokój rzuciła wyzwanie całej robotniczej Polsce: w 33. rocznicę Wielkiej Rewolucji Październikowej po raz drugi Światowy Kongres Pokoju uczcimy masowym współzawodnictwem socjalistycznym, uczcimy przekraczaniem planów produkcyjnych” – informował komentarz w PKF 41/50, przesyconej jak widać kilkoma tematami propagandowymi równocześnie. W innym wydaniu, odwiedzając wspomnianą już wcześniej hutę w Chorzowie, Kronika donosiła: „Załoga Huty Kościuszko, śląskiej kuźni pokoju, zwróciła się do mas pracujących całego kraju: »Święto Odrodzenia uczcimy czynem produkcyjnym«”. W tym samym materiale Kronika zapowiadała również oddanie do użytku wielkiego pieca B (PKF 29/51), co zresztą stało się wkrótce tematem oddzielnego filmu dokumentalnego zrealizowanego przez Witolda Lesiewicza pt. „Początek Abecadła” (1953).

 

Tymczasem zawartość PKF-u wypełniały informacje o postępach prac inwestycyjnych, m.in. w Częstochowie: „Bronisław Pilis chodził do niedawna za pługiem. Podobnie Józef Dziembor. Dziś są obydwaj przodownikami pracy. Roboty ziemne i wykopowe wykonują junacy z SP. Na tym miejscu stanie olbrzymi piec martenowski” (PKF 42/50), a także w Nowej Hucie: „Rośnie Nowa Huta, wspaniałe dzieło socjalistycznego budownictwa, symbol przyjaźni polsko-radzieckiej” (PKF 30/50). Przeciętny bywalec kin mógł z podobnych, często pokazywanych materiałów odnieść wrażenie, że inwestycje przemysłowe zapełnione są niemal wyłącznie przodownikami i każdy Polak pracuje ponad siły, zaś błotniste pola Nowej Huty usłane są różami. Zanim wątpliwości w tej sprawie rozwiał w roku 1955 „Poematem dla dorosłych” Adam Ważyk, PKF donosiła o meldunkach z wykonania w podkrakowskim kombinacie „wart stalinowskich” (PKF 11/54).

 

Jak się okazuje, hutnictwo było żyznym polem do językowych popisów dla twórców komentarza. Wspomnianą już „kuźnię pokoju” poetycko stworzyli poeta Artur Międzyrzecki i publicysta Zbigniew Broniarek, inni redaktorzy odwiedzając chorzowską Hutę Kościuszko, pisali o „gigancie sześciolatki” (PKF 35/51) lub o „ludziach ognia i stali” (PKF 22/52).

Loading the player ...
Tytuł pełny: Ludzie ognia i stali
Data wydania: 1952-05-21
Czas trwania: 02:04
Kategorie tematyczne: przemysł ciężki, gospodarka
Zmagania w cieniu, a raczej w płomieniach wielkich pieców, bywały nawet inspiracją dla dramaturgów. W roku 1951 członkowie Klubu Fabrycznego przy Hucie Zabrze wystawili na deskach amatorskiego teatru socrealistyczną sztukę węgierskiej pisarki Ewy Mandi o walce „o szybsze wytopy i podniesienie produkcji”, co Kronika pokazała w reportażu zatytułowanym „Bohaterowie dnia powszedniego” zamieszczonym w PKF 5/51.

 

Twórcy socrealistycznej gospodarki i pomagający im propagandyści próbowali za pomocą środków masowego przekazu wzniecić społeczną odpowiedzialność Polaków za wszystkie dziedziny życia. „Ogniwa wielkiego łańcucha” – tak zatytułowany był reportaż z Chorzowa, Krakowa i Wrocławia, wyjaśniający wspólne starania hutników, budowlańców i kolejarzy o wcześniejsze oddanie do użytku Nowej Huty (PKF 8/51). W Dąbrowie Górniczej natomiast Kronika uwieczniła racjonalizatora Michała Kulińskiego, który wytop stali skrócił z siedmiu do czterech i pół godziny (PKF 43/49). Przy okazji podobnych inicjatyw Kronika nie informowała jednak nigdy, w jakim rzeczywistym zakresie wprowadzone innowacje i udoskonalenia polepszają produkcję, a w jakim obniżają tylko jej jakość. Ważne były liczby, wszechobecne hasła motywujące do coraz większego wypoczynku i… entuzjastyczny ton lektora.

 

Mistrzowie szybkich wytopów pojawiali się obowiązkowo na ekranie w momentach przełomowych wydarzeń, by wyrazić poparcie dla polityki rządu i partii. Kiedy umarł Józef Stalin, wśród przedstawicieli wielu innych zawodów nie zabrakło robotników z Nowej Huty, którzy „wcielali w czyn wskazania” radzieckiego genseka, zaś relacja w tej sprawie nosiła chwytliwy tytuł „Stalinogrodzkie dzieci” (PKF 13/53). W 30. rocznicę śmierci Włodzimierza Lenina Kronika z kolei odwiedziła kombinat w Nowej Hucie, nazwany właśnie imieniem sowieckiego ideologa, by w komentarzu zauważyć, że „jego sprawa żyje, rośnie, zwycięża” (PKF 5/54).

 

Wśród hutniczych przodowników nie brakowało kobiet i junaków z hufców Służby Polsce. Opracowany przez Hilarego Minca plan sześcioletni zakładał wzrost produkcji przemysłowej o 90% w stosunku do roku 1949. Służyć temu miała m.in. Państwowa Komisja Planowania Gospodarczego, która jednak – poprzez centralne sterowanie rynkiem – przyczyniła się do olbrzymiego rozbudowania struktur zarządczych i administracyjnych. „Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera” – mówiono o błyskawicznych awansach w stalinowskim wojsku, ale regułę tę można było stosować również do uczestników licznych „szkół awansu społecznego”, których absolwenci rzadko bywali przygotowani do nadzorowania pracą kopalń czy hut (PKF 3/51). W rezultacie, mimo podejmowanych z inicjatywy komunistów rozmaitych inicjatyw racjonalizatorskich, szeregowemu wytapiaczowi wcale nie pracowało się łatwo. Tylko niewielu mogło liczyć na to, że z okazji Dnia Hutnika przed obiektywem Kroniki i z rąk przewodniczącego Rady Państwa Aleksandra Zawadzkiego otrzymają w nagrodę talony na motocykl lub samochód (PKF 21/56).

komentarzy