Wieś będzie należeć do m(n)as

Wieś będzie należeć do m(n)as

Reforma rolna przeprowadzona w roku 1944 i uwłaszczenie chłopów nie rozwiązywały problemów polskiej wsi. Co prawda wielu mieszkańców wsi mogło poczuć się właścicielami małych areałów ziemi, jednak ich sytuacja materialna nie poprawiła się. Dla komunistycznej władzy zmiana struktury organizacyjnej w rolnictwie nie tylko nie oznaczała wprowadzenia porządku, ale rozpoczynała prawdziwą batalię o przejęcie kontroli nad chłopstwem. Walka ta trwała przynajmniej przez całą powojenną dekadę.

Uwłaszczona wieś była wewnętrznie rozwarstwiona, obok małorolnych żyli chłopi posiadający większe gospodarstwa. Dysproporcje były znaczne. Równocześnie obowiązywały przyzwyczajenia do przedwojennej hierarchii społecznej i niepewność, czy nowe zmiany okażą się trwałe. Dużą rolę w kształtowaniu nastrojów odgrywał Kościół, ale też ukrywające się w lasach oddziały partyzanckie. Nic dziwnego, że dla nowej administracji wieś była terenem trudnym, na który często wysyłano partyjnych agitatorów mających zdobyć poparcie ludności.

Ponieważ powojenne i niezelektryfikowane wsie były praktycznie odcięte od wieści z kraju, istotna rola w dostarczaniu informacji przypadała Kronice, która za pomocą kin ruchomych docierała w najodleglejsze zakątki (PKF 44/49). Prędzej czy później wydania trafiały do niepiśmiennych rolników, stając się w istocie najpopularniejszym źródłem objaśniania zachodzących zmian. Szybko stało się jasne, że rola PKF-u w walce o wieś jest kluczowa.

Loading the player ...
Tytuł pełny: W Baboszewie "Świat się śmieje"
Data wydania: 1949-10-20
Kategorie tematyczne: kultura i sztuka, społeczeństwo, dzieci
Tagi: kino

Na niewykształconych i prostych chłopów mgliste obietnice, a potem surowe żądania komunistów nie mogły działać dobrze. Wsie były biedne i przeludnione, mimo odpływu części ludności na budowy do miast, które trzeba było wyżywić za pomocą dostaw płodów rolnych, wkrótce już obowiązkowych. Nowa władza nie była zaś w stanie wymiernie nagradzać tych, którzy jej w tym zakresie sprzyjali. Stąd istotne znaczenie miały zamieszczane w Kronice tematy o radioodbiornikach ofiarowanych tym chłopom, „którzy najlepiej wywiązywali się z obowiązku wypełnienia świadczeń rzeczowych” (PKF 10/46), wiadomości o coraz łatwiejszym życiu na wsi, „która jeszcze niedawno była własnością obszarnika lub Niemca” (PKF 12/46) lub reportaże o młodzieży ze Związku Walki Młodych, która pomagała gromadom w usuwaniu zniszczeń wojennych (PKF 34/46). Powszechne apele o zwiększenie dostaw zbóż dla miast powodowały nieufność, a obowiązkowe dostawy części plonów obciążały ponad miarę prymitywne gospodarstwa uprawiane przede wszystkich siłą mięśni ludzkich. W roku 1946 tylko co piąta zagroda była zelektryfikowana.

Ponieważ wizyty agitatorów na wsi, m.in. studentów, aktywistów, członków organizacji obowiązkowo wysyłanych na „akcje rolne”, sprowadzały się nierzadko do rabunków i grabieży, komuniści stanęli wobec problemu uzyskania faktycznego zaufania wśród chłopów. Z tego powodu sprawy wiejskie zostały poruszone nawet na naradzie w Komitecie Centralnym Polskiej Partii Robotniczej poświęconej sprawom filmu, jaka odbyła się z końcem 1948 roku. Na zarzuty zbyt małej aktywności kierujący PKF-em Jerzy Bossak odpowiadał, że wśród redaktorów nie ma osoby „znającej się na sprawach wiejskich” i apelował o powiększenie zespołu, by skutecznie przeprowadzić wśród chłopów „ofensywę polityczną”. Już wkrótce można było zaobserwować na ekranie jej pierwsze rezultaty.

Wśród najbliższych tematów znalazły się więc: optymistyczny materiał o mechanizacji, w którym lektor zawiadamiał, że „160 traktorów Ursus co miesiąc wyrusza w teren, przyczyniając się do podniesienia kultury rolnej naszego kraju”, a także reportaż o rozszerzonej opiece zdrowotnej wśród chłopów (PKF 10/49), pojawiła się też relacja o pozytywnej roli studentów, którzy, ucząc chłopów czytania i pisania, podejmują walkę z analfabetyzmem (PKF 31/49). Przede wszystkim jednak Kronika starała się propagować działania pożądane przez władzę. W wydaniu PKF 40/49 informowała o prawidłowym przebiegu prac polowych i właściwym podziale państwowych kredytów dla rolnictwa, a w „dożynkowej” relacji zamieszczonej w wydaniu o tydzień wcześniejszym zapewniała, że „minęły czasy obszarniczego wyzysku”, dzięki czemu starczy chleba dla wszystkich (PKF 39/49).

Pojawiająca się we wszystkich obszarach życia społecznego sowietyzacja nie ominęła także wsi, do czego Kronika wydatnie się przyczyniła. Nie tylko przynosiła coraz więcej materiałów pozyskiwanych na drodze wymiany zagranicznej ze Związkiem Radzieckim, skąd informowała np. o zwyczajach tamtejszych rolników, którzy „pierwsze plony przekazują państwu” (PKF 34/49), ale i sama wysyłała operatorów, by towarzyszyli chłopom w organizowanych dla nich wyjazdach za wschodnią granicę. Celem takich wypraw było oswajanie wsi z planami zakładania spółdzielni produkcyjnych, na wzór radzieckich kołchozów. W jednej z relacji redakcja oznajmiała więc, że „stopa życiowa chłopa ukraińskiego jest bardzo wysoka”, o czym uczestnicy podróży mieli poinformować mieszkańców wsi podwarszawskich (PKF 13/49). Bywało, że reporter PKF-u wyjeżdżał w podróż razem z rolnikami, a to owocowało całą serią relacji pojawiających się na ekranie przez kilka kolejnych tygodni (PKF 28/50). Czasami Kronika pokazywała, w jaki sposób radzieccy kołchoźnicy doradzają polskim chłopom (PKF 40/50). By do reszty nie zniechęcić widzów ideologizacją wszystkich możliwych tematów, czasami redakcja decydowała się – choć z wątpliwym skutkiem – na żartobliwy ton: „Ach, jak nam tu dobrze – gulgoczą indyki w Państwowym Gospodarstwie Rolnym w Sierakowie koło Szczecina. Nic dziwnego – znajduje się tu pierwsza w Polsce ferma indycza oparta na najnowszych zdobyczach nauki radzieckiej” – informował komentarz do felietonu „Między nami indykami”, choć widzowie nie podzielali chyba zapewnień, że „bycze jest życie indycze w pegeerze” (PKF 29/51).

Na ekranie częściej jednak dominowały wtedy tematy serio, utrzymane w atmosferze produkcyjnej mobilizacji i ideologicznego terroru. Chłopi byli nakłaniani z ekranu do zwiększenia tempa żniw, w czym pomagać miały brygady robotnicze wysyłane na wieś dla zapewnienia aprowizacji rozbudowujących się w planie 6-letnim miast (PKF 32/51). Również warszawskie obchody Święta Odrodzenia Polski były okazją do zapewnień o sojuszu robotniczo-chłopskim (PKF 31–32/52), a bywało, że Kronika relacjonowała organizowane przez władzę narady naukowców i chłopów racjonalizatorów, którzy „w przerwach rozmawiają za sobą jak starzy znajomi” (PKF 11/50). W stylistykę okresu wpisywały się też meldunki składane przez małorolnych po zakończeniu żniw (PKF 45/50).

Loading the player ...
Tytuł pełny: Święto plonów
Data wydania: 1949-09-22

Totalitarny charakter kształtowanego przez komunistów życia społecznego zmierzał do zrównania ze sobą wszystkich obywateli. Wielokrotnie Kronika piętnowała więc bogatszych rolników, zwanych kułakami, (PKF 30/49), lub wzywała do współzawodnictwa, w którym chłopi „dają przykład patriotyzmu, obowiązkowości i dobrze pojętego własnego interesu” (PKF 50/53). Retoryka komentarza nie pozostawiała widzom wątpliwości: „zboże w ręku państwa to ukrócenie prób kułackiej spekulacji, zabezpieczenie robotników i chłopów przed wyzyskiem” (PKF 9/51).

Dla zilustrowania wytyczonych tez operatorzy nierzadko uciekali się do rozbudowanej inscenizacji. W reportażu z wzorowego gospodarstwa we wsi Chraplewo uwagę zwracały przemyślane i zróżnicowane ujęcia, interesujące scenki prac gospodarczych, a nawet charakterystyczne detale uchwycone przez operatora. Wszystko to przygotowane z okazji sześćdziesiątych urodzin Bolesława Bieruta, którą rolnicy ze wsi postanowili uczcić zobowiązaniami, jakie – według Kroniki – „szerokim echem odbiły się we wszystkich zakątkach kraju”. Okolicznościowy materiał informował: „chcemy przyczynić się do lepszego zaopatrzenia ludzi pracy w miastach – napisali w liście do prezydenta chłopi chraplewscy”, choć – co oczywiście jest tylko hipotezą – część z nich o powyższej inicjatywie mogła w ogóle nigdy nie słyszeć (PKF 14/52).

Chociaż więc pod naciskami Rosjan władze polskie próbowały doprowadzić do kolektywizacji rolnictwa, inicjatywa na szczęście się nie przyjęła. Co prawda do czasu nadejścia odwilży Kronika wielokrotnie informowała, że w spółdzielniach produkcyjnych zbiory bywają wyższe niż u rolników indywidualnych (PKF 38/54), jednak wraz ze zmianą klimatu politycznego zmieniła optykę i zaczęła zauważać mankamenty gospodarki sterowanej centralnie (PKF 51/54). Prowadzona w latach pięćdziesiątych propagandowa walka o wieś została więc przegrana.

Artykuł pochodzi z książki Marka Kosmy Cieślińskiego „Polska Kronika Filmowa. Podglądanie PRL-u” (Wydawnictwo BOSZ, Filmoteka Narodowa). Premiera – jesień 2016.

komentarzy