Wywiad z Bartkiem

Wywiad z Bartkiem
Loading the player ...
Full title: Wywiad z Bartkiem
Release Date: 1952-04-02
Duration: 03:29
Subject Categories: społeczeństwo, wieś, media, radio
overview
About the film

Kazimierz Pawłowski i Kazimierz Brusikiewicz podczas odgrywania audycji radiowej.

Supervisor: Helena Lemańska
Written by: Jerzy Szelubski
Director of Photography: Władysław Forbert
Subject Number: 6
Person: Kazimierz Brusikiewicz (aktor), Kazimierz Pawłowski (aktor)
Object: Teatr Satyryków
Time: 1952
Place: Warszawa
Rights: WFDiF
Sound: mono
Frame Size: 4:3
Sequence description
00:00:00:17Napis: „Wywiad z Bartkiem”. Odbiornik radiowy.
00:00:23:14Scena teatralna. K. Brusikiewicz w roli dziennikarza Głosu Ameryki.
00:00:31:20K. Pawłowski w roli chłopa Bartka.
00:01:02:09K. Brusikiewicz i K. Pawłowski w satyrycznej scence wywiadu radiowego.
hide tab
reader text

„Mówi Nowy Jork, Głos Ameryki...” Kronika Filmowa transmituje audycję Głosu Ameryki z sali warszawskiego Teatru Satyryków. Spikerem jest Kazimierz Brusikiewicz, chłopem Bartkiem – Kazimierz Pawłowski. Będzie dzisiaj wywiad z Bartkiem.
„– Kiedy wpatrujemy się w czerstwą jak bochen razowego chleba twarz tego wieśniaka, okoloną sumiastą strzechą wąsów, spod których wyglądają szczerze oczy małorolnego Piasta Kołodzieja, kiedy widzimy tę wytartą sukmanę i te parciane portki, rozumiemy, ile wycierpieć musiało jego wierne, do ostatniego tchu bijące tam dla ojczyzny serce. Panie Bartku, prosimy najpierw kilka słów o sobie.
– Jestem, psia jucha, małorolnym chłopem, rozparcelowanym, psia mać, po wojnie, przez krwawy ucisk reżimu w okolicach Lublina.
– Panie Bartku, komuniści utrzymują, że na wsi jest teraz lepiej niż przed wojną. Co pan o tym może powiedzieć?
– Wszystko to jest propaganda! Nigdy nie wiodło nam się tak dobrze przed wojną... wciurności. Nie ma to jak drzewiej bywało mości dzieju.
– Panie Bartku, reżimowe gazety piszę tyle o sojuszu wsi z miastem. Jak to wygląda naprawdę?
– Eee, bujda i tyla, panie. Dawniej, gdy chłop przyjechał do stolicy, jakież otwierały się przed nim perspektywy. Mógł kupić kolumnę Zygmunta, panie dobrodzieju, tramwaj, panie dobrodziejku, most Poniatowskiego. A dzisiaj oprowadzają chłopów po trasie W-Z, ale czy któremu sprzedaliby tę trasę? Nigdy! Zanikają tradycje naszej ukochanej stolicy.
– Panie Bartku, jeszcze jedno pytanie. Co pan jako małorolny chłop sądzi o kołchozach?
– Paskudztwo i tyle. Chociażby te wspólne garnki. No jakże tak można, żeby wszyscy jedli to samo. Jeden przecież lubi... aux chamignons, drugi aux tomates, trzeci kotlet de volaille z groszkiem. Ja na przykład do ust nie wezmę zupy neapolitańskiej z pomidorkami ani pasztetu z truflami. Taa... a baby? Baby miały być wspólne i nie są! Oszukaństwo i tyle!
– Dziękujemy panu, panie Bartku, za te kilka nieuczonych słów płynących z serca i na pociechę rzucamy gromkie: Bartoszu nie trać, pan, nadziei! Słyszycie Głos Ameryki”.

hide tab